Wszystkie posty napisane przez: “Hanna Milanowicz

Drzewo. Rozwój pomimo ograniczeń

To drzewo ma trudne zadanie. Musi przeżyć rosnąc na skale. Spotkałam je tej wiosny wędrując w Beskidzie Żywieckim. Dla mnie jest bratnią duszą. Też boryka się z czymś. Też kombinuje, jak przetrwać. Moja stroma ścieżka to przede wszystkim (poza poszukiwaniem lekarstwa na przewlekły ból), ścieżka do wolności i godności. Wielokrotnie jako pacjent doświadczałam uprzedmiotowienia, odczłowieczenia. Leczono mój kręgosłup, moją klatkę piersiową. Nie mnie jako osobę. Tylko jakiś wyrwany ze mnie fragment. Długo trwało, zanim znalazłam kogoś, kto naprawdę potrafił mi pomóc. A najskuteczniejsza pomoc to uświadomienie człowiekowi, że nie jest rzeczą wysłaną do naprawy. Jest osobą. I jeśli sam postanowi coś z tym zrobić, wyjść z zaklętego kręgu cierpienia, ma szansę to zrobić.

Konkretnie: napotkałam to drzewo na zejściu z przełęczy Przegibek w stronę Rycerki. Początek maja. Młoda zieleń aż kipi… Zwłaszcza, że przez poprzednie dni nieźle została podlana. O błocie na szlaku nie wspominam. Ono jest po prostu wpisane w pejzaż.

skala

Pies z głową w dół

Pozycja, która pomaga wydłużyć kręgosłup. Zwiększa przestrzenie międzykręgowe – rośniemy! Rozciąga tylne mięśnie nóg. Rozluźnia napiętą okolicę karku, wzmacnia ręce.
Plecy powinny być proste. U mnie widoczna, niestety, lekka kifoza lędźwiowa. Moje plecy są na tym odcinku wypukłe, a nie wklęsłe. Tak było od urodzenia, żadna korektywa nie zdołała tego zmienić. Od pewnego życiowego momentu zaczęło to boleć.

Ale stop! Świeci słońce, jesteśmy w Chorwacji na wyspie Hvar. Po bezsennej nocy w namiocie miotanym wichurą mogę wyprostować zmęczone plecy, rozciągnąć obolałe tkanki. Mata przyciśnięta kamieniami, inaczej odfrunęłaby natychmiast! Wiatr bora wciąż trwa, choć tu, między skałami, trochę traci na sile.

Pies z głową w dół to również znakomita pozycja podczas przerwy w górskiej wędrówce. Barki zmęczone dźwiganiem plecaka mogą się rozluźnić i odprężyć. Rozciągają się napięte mięśnie z tyłu nóg.pies

Komarča

bohohinjsko jezero akryl na płótnie

To była długa wycieczka. Koniec sierpnia, Alpy Julijskie, wielki upał. Wspięliśmy się stromą ścianą (wejście z użyciem rąk) na zbocze góry Pršvec i przeszliśmy na grzbiet zwany Komarča. Tu już bez trudności, spokojna wędrówka zalesionym grzbietem, ale widoki też były. W dole błękitnym okiem błyskało Bohinjsko Jezero. Widać, że zbierają się chmury. Potem było ich więcej i więcej… Skończyło się wielką ulewą i spektakularną burzą.

Poprzednio malowałam grzbiet Komarčy widziany znad jeziora. Tu – na odwrót. A więc przeszłam przez własny obraz…

Wojownik

 

wojownik

Pozycja, która buduje wytrwałość i siłę. Wzmacnia mięśnie nóg, otwiera stawy biodrowe. Polecana zwłaszcza rano. Zwłaszcza po nocy spędzonej w namiocie miotanym wichurą. Wiatr bora zaczął swoje harce wieczorem i całą noc przybierał na sile. Na Adriatyku fale, kilka razy zmoczyły mnie podczas porannej praktyki jogi. Musiałam cofnąć matę w stronę lądu. A to wszystko na wyspie Hvar, Chorwacja.

Noga z endoprotezą biodra to ta z tyłu. Widać, że zakres ruchu w stawie biodrowym jest ograniczony. Pewnie już tak pozostanie. Ale joga to nie zawody. To ćwiczenia, które mają utrzymać stawy, mięśnie, ciało w dobrej kondycji, stabilizować kręgosłup.

A ćwicząc tam, po bezsennej nocy, patrząc na kłębiące sie fale, słuchając wściekłych uderzeń wiatru czułam po prostu radość. Słońce świeci, a namiot przetrwał. Dwa obok połamało…

Bohinjsko Jezero

bohinj

Głębokie, czyste jezioro w Alpach Julijskich, Słowenia. Nieduża miejscowość Ukanc: kilka częściowo schowanych w lesie domów, hotel, camping. Tu kończy się droga (ukanc znaczy chyba koniec). Fascynujący obłok kłębi się nad słynnym wodospadem Savica nieco powyżej jeziora. W jeziorze drugi obłok. Wczesny, pochmurny ranek. Jeszcze miesiąc i tam będę. Na razie maluję wspomnienie

Jak wędrować z plecakiem i chorym kręgosłupem

Trzeba robić przerwy. Barki, ramiona, górna część pleców bolą. Może boleć też dolna część kręgosłupa. Robię wtedy postój. Dobrze jest  położyć się na równej, twardej powierzchni, wyciągnąć ręce za głowę. To wydłuża kręgosłup, przywraca krążenie uciśniętym tkankom. Można też nogi położyć wyżej. Jeśli boli kręgosłup lędźwiowy, trzeba leżąc na plecach zgiąć nogi w kolanach, postawić stopy. Jeśli jest na to czas, warto zdjąć buty, zwiększając swój, jak to się pięknie nazywa, dobrostan. Odetchnij kilka razy, nieśpiesznie, głęboko, poczuj, jak unoszą się żebra i opadają z wydechem.

U mnie, jak widać, dobrostan zwiększony połowicznie – jeden but nadal na nodze. To czas kontuzji kolana – do kolekcji doszedł mi nowy ból, a umysł borykał się z nowym lękiem. Lewa noga była systematycznie przeciążana, kiedy prawy staw biodrowy nie nadawał się już do użytku i kiedy wszczepiona została proteza. Później, mimo treningu symetrycznego chodzenia, też nie miała kiedy odpocząć. Załatwiło ją wejście bez kijów trekkingowych na Łysą Górę. Nie, nie o północy… Nie było czarownic. Po prostu zawsze na podejściu i zejściu trzeba mieć kije!

lawka

Żyć z przewlekłym bólem i cieszyć się życiem?

1

Tak, ból towarzyszy mi od kilkunastu lat. To zmienia całe życie. Najpierw szukasz przyczyny.  U mnie jest znana. Kiedy się urodziłam z krzywicą, bezdechem i żółtaczką, lekarz stwierdził: TOTO nie pożyje zbyt długo. Radzę TOTO szybko ochrzcić. Jak widać, lubię robić na przekór. Żyję. Zawsze była jakaś gimnastyka, która miała pozbierać mój kręgosłup do kupy. Kiedy miałam 14 lat, zrobiono mi na nowo klatkę piersiową. Dosłownie: wszystkie żebra zostały przecięte i cała puszka, dotąd zapadnięta i uciskająca płuca i serce, wymodelowana na nowo. Mogłam lepiej oddychać, podbiec kawałek. Wejść na szczyt!

Cisza na linii trwała jakieś 25 lat. Potem włączył się ból szyi i drętwienie rąk. Potem…było coraz trudniej. Doszedł jeszcze jeden ból – biodra. Przestałam biegać. Nagle góry okazały się bardzo dalekie… Kiedy prawie płacząc doszłam do schroniska na Ornaku, pomyślałam: jak fajnie byłoby mieć kule. Tamten czas to mocne doświadczenie. Nowe biodro. Rehabilitacja i wielka determinacja. Kiedyś napiszę o tym więcej.

Kiedy żyjesz z bólem, on niepostrzeżenie zaczyna tobą rządzić. Rezygnujesz z czegoś z powodu bólu. Rezygnujesz z czegoś, bo może cię boleć! Stapiasz się z nim w jedno. Śpisz z nim i jesz z jednej miski. A on robi, co chce.
Jak sobie z nim poradzić? To stroma ścieżka. Właśnie nią idę.

Czego jeszcze dowiedziałam się o bólu:

-że to układ nerwowy decyduje, żeby go włączyć. Praca nad przewlekłym bólem to praca z układem nerwowym. Bo on potrafi wciskać ten guzik bez żadnej przyczyny.
-że ból może trwać nawet wtedy, kiedy zlikwidujemy jego przyczynę. To ból nawykowy, guzik wciśnięty i zablokowany. Boli!!!
-że lęk przed bólem może go wywołać (Zwykle bolą mnie plecy, kiedy jadę długo samochodem)
-że przewlekły ból lubi wracać. Kiedy zdarza się sytuacja podobna do tej dawnej, zaczynasz się bać. Pamiętasz tamte nie przespane z bólu noce, desperackie próby znalezienia pozycji, która nie boli. Rozpaczliwe usiłowania, żeby zasnąć. Bo zmęczone ciało i udręczony umysł domagają się tego. Pamiętasz – i boisz się, że tak będzie i tym razem. Następnego dnia podpierasz się nosem. I boisz się nocy, która nadejdzie. Boisz się, że ból wróci.
-że ból jest często efektem emocji. Tkanki pamiętają przebyte urazy, operacje, traumę, złe wydarzenia – reagują napięciem i bólem. Co można z tym zrobić? Pracować nad nimi porzez odpowiednio dobrany ruch (joga). U mnie bardzo pomogła terapia czaszkowo-krzyżowa, która pomaga dotrzeć do zablokowanych miejsc i uwolnić zgromadzone w nich napięcie. Można głaskać te biedne, okrutnie doświadczone miejsca. To też fragment Ciebie, tylko zbiedzony, jak zapłakane dziecko. Trzeba je przytulić.

-Czy nie czujesz, że to metalowe biodro to coś obcego w Twoim ciele? – No skąd! Głaszczę je czasem.

„W góry? Z endoprotezą biodra? Z chorym kręgosłupem?

biwak

Co też pani przychodzi do głowy? „- zapytał pewien Bardzo Dobry Fizjoterapeuta. Faktem jest, że wtedy jeszcze endoproteza była w planach, używałam mojego „starego” biodra, które odmawiało już posłuszeństwa. Zakres ruchu w stawie drastycznie się zmniejszył, cała okolica ordynarnie bolała, w dzień i w nocy.

Tak, w góry z endoprotezą biodra i chorym kręgosłupem. Tak właśnie wędruję. Jeśli idę sama, minimalizuję ciężar, rozkładam trasę na etapy, zaklepuję noclegi. I ruszam!

Czasem jadam w tak pięknym miejscu jak to na zdjęciu. To Wahalowski Wierch, Beskid Niski. Jak widać, mata do jogi zawsze wędruje ze mną…

Nie wiem, co powiedziałby teraz Bardzo Dobry Fizjoterapeuta. Byłam u niego tylko raz. Mój obecny mówi: „Wiem, ze czasem trochę coś nadszarpniesz wędrując. Wtedy naprawimy. Ale kiedy człowiek robi to, co go kręci, jego tkanki zawsze są w lepszym stanie, niż gdyby rezygnował z tego i był nieszczęśliwy.”

Zwyrodnienia kręgosłupa i endoproteza biodra to ograniczenia. Tak samo, jak rozległe pooperacyjne blizny, które też posiadam. Każde z nich jest osobnym problemem do przepracowania. Trzeba przygotować się do wędrówki. Wzmocnić osłabione, rozciągnąć przykurczone. Warto zrobić to w porozumieniu ze specjalistą. No cóż, dlatego zostałam specjalistą. Mam siebie zawsze pod ręką…

Żeby była jasność: nie zachęcam do robienia rzeczy szalonych i nieprzemyślanych, do walki z wiatrakami. Po prostu opowiadam swoją historię. Historię szukania: kto może mi jeszcze pomóc? Co mogę zrobić, żeby było lepiej? A moje dwa potężne rumaki to Upór i Determinacja. Czasem trzeba wycofać się z pokorą. Powiedzieć sobie: nie, nie będę już biegać. Moja proteza biodra za szybko się zużyje. I przeżyć stratę z tym związaną. Bo bieganie było dla mnie ważne.

Teraz chodzę po górach. Eksploruję Beskid. Po prostu pożeram go…. A jak smakuje!

Co daje mi codzienna praktyka jogi

joga_5stawow

Często budzi mnie ból. Tkanki czasem aż krzyczą… Poranne ćwiczenia: niespieszne, uważne, połączone ze świadomym oddechem zawsze uspokajają ten krzyk. Dlatego ćwiczę zawsze i wszędzie. Tu: w Pięciu Stawach obok schroniska, na samym brzegu Przedniego Stawu. Ćwiczę po nieprzespanej z bólu nocy. Ćwiczę nawet wtedy, kiedy muszę wyruszyć w drogę o 5 rano. No, wtedy nieco krócej niż zwykle…

Pozycja na zdjęciu to leżenie przewrotne. Głęboki skłon w przód, ale w leżeniu. Rozluźnia i wydłuża dolną część pleców. Nie zawsze mój kręgosłup ma ochotę tak się wygiąć. Wtedy miał. Praktyka jogi jest uważnym słuchaniem tego, co ciało ma do powiedzenia. Czasem mówi: stop. I trzeba go słuchać. Czasem umysł (uwaga: umysł, a nie ciało) mówi: eee, nie chce mi się. I tak to nic nie da. Nie wygnę się tak jak Asia, Zosia, Janek… Co się będę wygłupiać. Jestem zbyt sztywny (a), za stary (a)… Inni są w tym lepsi.

Naprawdę chcesz ćwiczyć dla innych? A Ty? Twoje ciało potrzebuje ruchu, mądrze dawkowanego wysiłku i odprężenia. A czasem po prostu głębokiego relaksu. Nie, nie przed telewizorem. Potrzebne jest wyciszenie. To również daje codzienna praktyka jogi.